Co wypada a czego nie wypada robić w Indonezji?

Indonezja to typowo wyspiarskie państwo, położone na styku dwóch oceanów: Spokojnego oraz Indyjskiego. To także wyjątkowy kraj, zamieszkiwany przez niemal 300 różnych grup etnicznych, przynoszących ze sobą własne tradycje i kulturę. Nic zatem dziwnego, że w takim naturalnym tyglu ugruntowały się zwyczaje, które mogą być dla nas, Europejczyków, zupełnie niezrozumiałe. Co zatem wypada – a czego nie wypada robić, będąc w Indonezji?
Wypada: zadawać dziwne pytania
OK, może nie tyle dziwne, ile bardzo osobiste, a przy tym - zupełnie bezpośrednie. W Indonezji stawianie pytań typu „czy jesteś żonaty/zamężna?", „ile zarabiasz?”, czy „ile macie dzieci?” nie jest objawem wścibstwa lub braku kultury, ale zwyczajnym sposobem na zagajenie rozmowy i bliższe poznanie rozmówcy. Przeciętnemu Indonezyjczykowi nie przyjdzie do głowy, że tego typu kwestie mogą stanowią czyjąś prywatną sprawę, ponieważ w Indonezji pojęcie prywatności praktycznie nie istnieje – wszystko odbywa się we wspólnocie, a życie poszczególnych jej członków stanowi zupełnie „normalny” temat powszechnych rozmów oraz rozważań.
Wypada: zapłacić za cudzy obiad
Jeśli przebywając w Indonezji wpadniemy na pomysł, by zaproponować znajomym wspólny posiłek, zanim wypowiemy go głośno, zastanówmy się, czy aby na pewno jesteśmy wypłacalni. Powszechnie przyjętym zwyczajem jest bowiem, żeby osoba, która jako pierwsza zaproponowała wspólne wyjście, zapłaciła za wszystkich. Zwyczaj ten nie jest praktykowany jedynie wśród młodszych mieszkańców Indonezji, którzy, wzorując się na Europejczykach, proponują zwykle, że sami zapłacą za siebie.
Wypada: uważać w toalecie
Nawet tak prozaiczna czynność jak odwiedziny WC, w Indonezji może wyglądać nieco inaczej i stanowić dla nas pewne wyzwanie. Przede wszystkim, nie wszędzie spotkamy się z taką toaletą, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Często zdarza się, że pytając o WC, trafimy do tzw. mandi, czyli pomieszczenia, gdzie znajdziemy jedynie duży zbiornik z wodą oraz małe naczynko, a zamiast muszli klozetowej – dziurę w podłodze. W takim przypadku pamiętajmy, że w zbiorniku nie wolno się myć – służy on jako rezerwuar wody, którą nabiera się naczynkiem i spłukuje poszczególne części ciała, również te intymne. Z tego samego powodu w mandi nie znajdziemy papieru toaletowego – dla Indonezyjczyka pomysł, by rozcierać nieczystości papierem, zamiast umyć wodą, wydaje się co najmniej obrzydliwy.
Wypada: głośno bekać przy jedzeniu
Europejczyk, który znajdzie się w indonezyjskiej restauracji, może w pierwszej chwili przeżyć lekki szok; zupełnie normalną rzeczą jest bowiem nie tylko głośne bekanie podczas posiłku, ale generalnie głośne jedzenie: przeżuwanie, ciamkanie i wszelkie inne odgłosy, które u nas uchodzą za nieeleganckie, są tu jak najbardziej na miejscu – oczywiście tak długo, jak długo do jedzenia używamy właściwej ręki.
Nie wypada: nadużywać lewej ręki
Indonezja to kraj wielokulturowy, jednak zdecydowaną większość mieszkańców stanowią muzułmanie. Z tego właśnie powodu ugruntował się zwyczaj, iż lewej ręki, uznawanej za „nieczystą”, używa się jedynie do mycia się oraz do toalety. Dlatego dotykanie kogoś lewą ręką, czy używanie jej do podawania, odbierania lub wskazywania przedmiotów, uznawane jest za bardzo obraźliwe.
Nie wypada: rzucać się na jedzenie
Indonezyjczycy są z natury niezwykle gościnnymi ludźmi, więc, jeśli zostaniemy przez nich zaproszeni do domu, prawdopodobnie natychmiast podadzą nam coś do jedzenia i picia. Mimo to, bardzo niegrzecznie jest od razu przystępować do posiłku. W dobrym tonie jest natomiast odczekać, aż usłyszymy przynajmniej kilkukrotne zachęty do częstowania się ze strony gospodarza. Po posiłku należy oczywiście podziękować i głośno pochwalić smak potraw.
Nie wypada: czepiać się punktualności
Indonezyjczycy zupełnie nie znają takiego pojęcia, jak punktualność. Na porządku dziennym jest więc fakt, że na posiłek, transport czy dokumenty musimy czekać bliżej nieokreśloną ilość czasu. Żaden mieszkaniec Indonezji nie ceni cudzego czasu, bowiem każdy ma go pod dostatkiem i jest rzeczą oczywistą, że można, a nawet należy poczekać tak długo, jak będzie to konieczne. Co więcej, publiczne okazywanie zniecierpliwienia czy złości z powodu opóźnień, uważane jest za przejaw rażącego braku kultury. Cierpliwe czekanie, nawet jeśli przedłuża się w nieskończoność, uznawane jest za objaw wysokiej samokontroli, a zachowanie spokoju świadczy o dobrym wychowaniu.